Malezja, Tioman koniec lat 80 tych

Były to rok 87. Tak jak wcześniej przy wyjeździe do Indii i Nepalu, po roku pojawiła się podobna wakacyjna okazja. Ci sami globtroterzy postanowili lecieć przez Delhi do Singapuru, a potem już lądem, do Bangkoku. Trochę czasu spędzamy w Delhi potem w Singapurze. Ja wraz z kilkoma znajomymi, nie planujemy zajmować się importem dżinsu. Postanawiamy odłączyć od wyprawy. Nie mamy ochoty na długą podróż autobusem wzdłuż całego półwyspu malezyjskiego. Z autobusu wysiadamy na wschodnim wybrzeżu, w portowym miasteczku Mersing. Malownicze wybrzeże pełne jest starych łodzi i kutrów. Zamierzamy udać się na jeszcze wtedy nie znaną wyspę Tioman. Rejsowy kuter płynie tam, co kilka dni... Na morzu liczne małe wysepki z bujną roślinnością no i wystające z wody, ogromne głazy . W końcu dopływamy.
Dziś, to miejsce nowoczesnych hoteli, reklamowane przez wielkie agencje turystyczne, jako raj na ziemi.... Czterdzieści lat temu, prawie nikogo tam nie było. Jeden czy dwa prawie puste pawilony dla turystów. Byliśmy prawdopodobnie jednymi z nielicznych Polaków którzy w tamtych latach odwiedzili Tioman.